Tekst: Maria Stachurska
Zdjęcia: Halina Roszkowska, Ewa Nizińska, Magda Winek


Wieczorem 29 września klasy 2A i 2H wyjechały do Lwowa. Bez dłuższego czekania na granicy udało się dotrzeć na miejsce w godzinach porannych. Po zakwaterowaniu w hostelu i zjedzeniu śniadania w Pyzatej Chacie rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Klasa 2H poszła zwiedzać Muzeum Etnografii i Przemysłu Artystycznego, natomiast 2A odwiedziła muzeum paleontologiczne prowadzone przez Wydział Biologii Uniwersytetu im. Iwana Franki we Lwowie. Kolejnym punktem programu było wspólne zwiedzanie centrum z przewodniczką: katedry ormiańskiej, kościoła jezuickiego, Rynku oraz katedry łacińskiej. Każde z tych miejsc było niezwykłe, ale największe wrażenie wywarła na nas katedra ormiańska, gdzie mieliśmy okazję posłuchać pięknej śpiewanej modlitwy, którą specjalnie dla nas wykonał ormiański kapłan. Po obiadokolacji poszliśmy na wieczorny spacer wiodący od budynku uniwersytetu, przez park Iwana Franki, Politechnikę i zabudowaną XIX-wiecznymi kamienicami dzielnicę – Nowy Świat.

Przedpołudnie dnia następnego minęło nam na grze miejskiej zatytułowanej: „Śladami Lwowskiej Szkoły Matematycznej”. Była to świetna okazja do bliższego poznania lwowskich matematyków oraz zwiedzenia okolic Cytadeli i reprezentacyjnego prospektu Szewczenki. Następnie część grupy miała czas wolny, a chętni mogli zwiedzić Muzeum Anatomii i Chorób Ludzkich znajdujące się w Akademii Medycznej. Zwiedzanie tego jedynego w swoim rodzaju muzeum było dla nas ogromnym przeżyciem, a eksponaty mogły być dla niektórych przerażające. Ta wizyta zostanie na pewno na długo w naszej pamięci. Później udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski, odwiedziliśmy tam groby wielu znanych Polaków, ale najpierw złożyliśmy kwiaty na cmentarzu Orląt Lwowskich. Było to poruszające przeżycie. Po obiadokolacji udaliśmy się do opery na spektakl „Baron cygański”. Mimo że niewiele dialogów mogliśmy zrozumieć, to wyszliśmy zadowoleni, wrażenie robił nie tylko sam barwny, roztańczony występ, ale przepięknie zdobione wnętrza opery.

W piątek pojechaliśmy do Krzemieńca, miejsca urodzenia Juliusza Słowackiego. Zaczęliśmy od spaceru na Górę Zamkową, na której znajdują się ruiny zamku królowej Bony. Rozciąga się z niej piękna panorama miasta. Następnie zwiedziliśmy muzeum wieszcza mieszczące się w rodzinnym dworku Słowackich. Wizytę dopełniła gra na fortepianie jednej z naszych koleżanek. Na koniec poszliśmy obejrzeć słynne Liceum Krzemienieckie. Mieliśmy sporo szczęścia, gdyż udało się wejść do środka i obejrzeć wnętrza tej jednej z najsłynniejszych polskich szkół, co zwykle nie jest możliwe. Wracając z Krzemieńca zatrzymaliśmy się w Poczajowie, by obejrzeć pełne przepychu i złoceń zabudowania cerkiewne ławry – jednego z najważniejszych miejsc dla grekokatolików. Następnie wróciliśmy do Lwowa na obiadokolację oraz dostaliśmy czas wolny na ostatni spacer po centrum i zakupy. Lwów wieczorem podobał nam się równie mocno jak za dnia. Mieliśmy okazję popatrzeć na nocne życie lwowian i na to, jak miasto tętni życiem również po zmroku.

W sobotę, w drodze powrotnej do Warszawy, zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Żółkwi. Udaliśmy się do kościoła św. Wawrzyńca, gdzie mogliśmy zobaczyć grobowce Jakuba i Konstantego Sobieskich. Po kościele oprowadzał nas polski ksiądz, więc po raz kolejny mogliśmy poczuć polskość tych ziem. Później obejrzeliśmy synagogę i po krótkim czasie wolnym ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem również poszczęściło nam się na przejściu granicznym i oKoło godziny 19.00 autokar zaparkował tuż koło naszej szkoły.

Spacerując po Lwowie, czuliśmy jego dawne lata świetności, a każda kamienica zdawała się mieć swoją własną historię. Mieszkańcy byli do nas bardzo przyjaźnie nastawieni, a gdy rozpoznawali, że jesteśmy Polakami, często przechodzili na język polski. Wycieczka ta zdecydowanie należała do udanych.


Fot. Halina Roszkowska


 


Fot. Ewa Nizińska


 


Fot. Magda Winek