DAWNO TEMU W HOFFMANOWEJ...
Szymon Kucharski, 10.02.2009.

Dawno, dawno temu nauczyciele też chodzili do szkół. Zbiegiem okoliczności dane mi było czerpać z krynicy wiedzy zwanej Dziewiątym LO w latach 1993-1997. Nie, nie repetowałem... W owych zamierzchłych czasach liceum ogólnokształcące po prostu z założenia trwało cztery lata. Mieliśmy przeto cały rok więcej na integrację z kolegami i koleżankami z klasy i szkoły. Wiele znajomości przetrwało, rzecz jasna, do dziś. Niektórzy z nas, po latach, trafili nawet do tego samego miejsca pracy... :-)

Poniżej - wybór fotek ze Zwardonia oraz z rozdania matur. Oczywiście okazji do fotografowania (tych bardziej oficjalnych i tych mniej) było więcej, toteż i samych fotek z tych lat pozostało mi więcej (niektóre nawet samodzielnie wywoływaliśmy), ale na kursie html-a dla nauczycieli miałem w laptopie konkretnie te. Przepraszam za jakość - dawno temu nie było aparatów cyfrowych, a co za tym idzie, możliwości skontrolowania zdjęcia zaraz po jego wykonaniu. Poza tym, przez lat siedemnaście negatyw miał prawo się zestarzeć i stracić kolory. Na szczęście, nie straciła jeszcze kolorów nasza pamięć. Tą drogą pozdrawiam więc również całą aktualną klasę 17B - cośmy przeżyli, nikt nam nie odbierze! :-)

W Zwardoniu byliśmy zasadniczo dwa razy - na początku 1995 i 1996 roku. Poza tym, jeździliśmy tam przez parę lat na ferie i Sylwestra - także już jako hoffabsolwenci. Na Mycie nie było wówczas niemal nic - plusem tej sytuacji była oczywiście pustka na stokach, minusem - konieczność brnięcia przez śnieg do "właściwego" Zwardonia w celu zakupienia czegokolwiek.

Domki od strony Jawornika
Jawornik - bez autostrady...
Wyciąg na Jaworniku widoczny spod domku Tadeusza

Czym różnił się ten Zwardoń sprzed lat piętnastu od obecnego? Przede wszystkim, jeździła tam tylko jedna klasa na raz, obsadzając domki Kazka i Tadeusza. W domku Tadeusza nie było obecnej centralnej stołówki - mieściła się ona w domku Kazka. Poza tym - byliśmy niemal totalnie odcięci od świata.

Przejście graniczne w trakcie budowy
Drewutnia - jedyny w owym czasie lokal na Mycie
Domek Tadeusza - jeszcze bez stołówki

O Słowacji można było tylko pomarzyć - bo cóż z tego, że tuż za Kazkową miedzą, skoro nie było przejścia granicznego. Można było wprawdzie przekroczyć granicę pociągiem, ale te jeździły rzadko, a w Skalitem sklepy też nie były zbyt specjalnie zaopatrzone; poza tym trzeba było zainwestować w drogi bilet transgraniczny. Właściwie sens było jechać dopiero do Żyliny, ale taka wyprawa zabierała cały dzień. Droga na Myto oczywiście nie była odśnieżana. Pewnego razu, przy powrocie, autobus nie mógł do nas dojechać, bo nie miał gdzie zawrócić - więc powstał projekt dowiezienia nas do odśnieżonej drogi saniami. Ostatecznie jednak kierowca po mistrzowsku podjechał na Myto na wstecznym...

Stacja kolejowa w Zwardoniu
W domku Tadeusza - od lewej aktualni: pani mgr filologii angielskiej, pan mgr inż. technologii chemicznej (tak, ten sam...!), pani mgr inż. architekt
W środku - wychowawczyni ówczesnej klasy 2B - pani prof. Alicja Masłowska (matematyka)

Obecnie "nasze" domki od Jawornika odcina zupełnie nowa szosa, biegnąca w głębokim wykopie. Kiedyś zaś, zakładając narty od razu pod domkiem, można było zjechać przez nieodśnieżoną drogę i dalej, stokiem, przez dolinkę pokrytego śniegiem strumyczka, prosto pod dolną stację wyciągu na Jawornik. Równie miły bywał ostatni zjazd z Cuplika, na południową stronę, przez puste, niezabudowane wówzas jeszcze pola, prosto pod stołówkę.

Na koniec mała zmiana tematu - fotki z uroczystego rozdania świadectwa maturalnych. Sala gimnastyczna chyba nie zmieniła się za wiele - kosze i drabinki wiszą, jak wisiały... Tylko nie jestem pewien, czy data na zdjęciach jest dobrze ustawiona - wydaje mi się, że rzecz miała miejsce jednak 6 czerwca. Zapamiętałem tę datę - bo to wszak święto Wojsk Chemicznych! :-)

Od lewej: Pan Dyrektor - Wacław Wawrzyniak, dwie osoby nagrodzone z biolchema A i sześć osób nagrodzonych z biolchema B
Pan Dyrektor i przewodniczący Samorządu Szkolnego wręczają nagrody osobom wyróżnionym
Wraz z kolegą, aktualnym lek. stom. (mi też już robił zęby!), kwitujemy odbiór świadectwa maturalnego u Pani Sekretarki

Jako nagrodę dostałem (sam sobie uprzednio wybrawszy i kupiwszy na rachunek szkoły, żeby było praktycznie) monografię historyczną gminy Cisna, zaś kolega ze zdjęcia - książkę o fotografowaniu. Pan Dyrektor, wręczając nagrody, podszedł najpierw do mnie i chciał mi wreczyć tę o fotografii - razem z kolegą uprzejmie zaprotestowaliśmy, licząc tylko, że dedykacje są wpisane prawdłowo. Na szczęście były - w przeciwnym razie musielibyśmy zaraz po rozdaniu matur pożyczyć sobie nagrody do poczytania :-)

2008 - 2017 Copyright @ IX Liceum Ogólnokształcące im. K. Hoffmanowej. Stronę realizuje Halina Roszkowska